Kieszonka to jedno z wiązań przeznaczonych dla dzieci od urodzenia aż do samego końca noszenia (o kangurku pisałam w poprzednim poście). Wymaga dłuższej chusty, dla szczupłych mam najczęściej wystarcza r. 5 (4,2m), jeśli nosić chce też tata – lepiej zainwestować w rozmiar 6 (4,6m). Jest to wiązanie, które bardzo często przypada do gustu tatusiom :).
Zalety kieszonki
- dosyć łatwo w niej „spacyfikować” wiercącego się maluszka (np. z powodu ataku kolki czy z mocnym temperamentem), ponieważ duża część wiązania jest już na nas przygotowana – wkładamy niemowlę do „kieszonki”, dociągamy, poprawiamy odwiedzenie nóżek i już :),
- mocno nas opatula – to świetne wiązanie na zimniejsze miesiące, jest w nim cieplej,
- wielu rodziców czuje się w nim pewnie dzięki temu, że chusta jest wokół dziecka i nich samych, dodatkowo krzyż pod nóżkami lepiej przytrzymuje w ryzach starsze, skaczące niemowlę.
- dobrze odciąża nasze plecy, rozkładając ciężar maluszka na nasze ramiona oraz lędźwie,
- kiedy maluch wchodzi w okres oglądania wszystkiego wokoło (ok 4 miesiąca życia) łatwiej w kieszonce utrzymać symetryczną pozycję dziecka,
- poły chusty spoczywają tylko na naszych ramionach (nie mamy tzw. rękawków charakterystycznych dla kangurka), dzięki czemu mamy swobodę ruchu rąk. To naprawdę dobre wiązanie do ogarniania mieszkania :),
- rozłożenie pół chusty na udach malucha daje dodatkowe wsparcie dla guzów kulszowych potomka, co skutecznie uniemożliwia uzyskanie zbyt dużej „dupowpadki” (której unikamy).
Wady kieszonki
- chusta rozchodzi się na boki, przez co nadaje dziecku nieco większe odwiedzenie niż np. kangurek. Ten sam efekt daje również krzyż poprowadzony pod nóżkami maluszka. Z tego powodu po zawiązaniu kieszonki musimy pamiętać o zmniejszeniu „rozkroku”, szczególnie u noworodków i małych niemowląt. Za każdym razem gdy np. usiądziemy i po chwili wstaniemy, również nóżki dzidziusia rozjeżdżają się na boki, więc znów musimy zmniejszyć odwiedzenie. W ogóle dobrze mieć odruch poprawiania rozstawu nóżek co jakiś czas, jeśli nosimy dłuższą chwilę.
- mocniej obciąża mięśnie dna miednicy i kręgosłup w odcinku lędźwiowym,
- pas chusty przebiega po naszym brzuchu, dlatego nie jest to dobre wiązanie dla mam po cesarskim cięciu, którym jeszcze nie zagoiła się rana,
- wielu rodziców skarży się, że jest im ciężko w kieszonce nosić starsze niemowlęta ważące powiedzmy już z 9-10 kg. Rozwiązaniem wtedy jest albo zmienić wiązanie, albo zmienić chustę na bardziej nośną (napiszę o tym w kolejnym wpisie),
- trzeba uważnie rozłożyć materiał chusty pod pupą maluszka, potem krzyżować poły pod nóżkami dziecka i później je odpowiednio rozłożyć pod udami malucha, żeby zminimalizować ryzyko wcięcia się chusty w doły podkolanowe potomka,
- więcej materiału chusty = mniej przewiewne wiązanie. W lecie w kieszonce może nam być za gorąco.
O czym należy pamiętać podczas motania kieszonki
To co przy każdym wiązaniu, czyli:
- włożyć materiał chusty pod pupę malucha, między siebie a dziecko od kolanka do kolanka, nie więcej. Pod pupą dziecka ma powstać coś w rodzaju hamaczka, nie majtki reformy ;).
- chusta na plecach dziecka powinna być gładko rozłożona, cały nadmiar pakujemy pod pupę malucha,
- dbamy o symetryczne ułożenie dziecka – jeśli po zawiązaniu np. łokcie nie są na tej samej wysokości, korygujemy to wprowadzając swoja dłoń pod chustę, z boku, i „podbijamy” opadający łokieć. Najczęściej trzeba skorygować dociągniecie chusty w odpowiednich miejscach po poprawieniu pozycji dziecka.
A typowo kieszonkowe wytyczne to:
- w kieszonce należy uważnie rozłożyć materiał chusty pod pupcią dzidziusia i odsunąć dolną krawędź od dołów podkolanowych,
- unikać tzw. „dupowpadki” – nie dążymy do uzyskania za dużego zgięcia nóg w stawach biodrowych, wystarczy żeby kolanka były trochę wyżej niż pupa. Dokładnie rozkładamy poły idące po bokach maluszka pod jego udami. Jeśli dziecko po chwili noszeni zawisa nam na dołach podkolanowych (czyli ma tzw. „dupowpadkę”) to znaczy, że za słabo dociągnęliśmy chustę na plecach i pod udami malucha. Trzeba to skorygować,
- staramy się, by dziecko nie wyszło nam za wysoko zamotane, bo wtedy górna część chusty blokuje nam się pod naszymi pachami i trudno (albo wręcz niemożliwe jest) by dokładnie ją dociągnąć,
- jeśli nosimy noworodki w kieszonce, wybieramy cieńsze chusty, ponieważ krzyż pod nóżkami maluszka zajmuje wówczas mniej miejsca i nie uciska dolnych kończyn dzidziusia,
- i oczywiście pamiętamy o zmniejszeniu odwiedzenia nóżek po zamotaniu kieszonki.
Film instruktażowy, czyli jak wiązać kieszonkę
Poniżej najpopularniejszy sposób motania kieszonki:
A na drugim filmiku pokazuje trochę inny sposób zaczęcia dociągania, dobry dla bardzo ruchliwych dzieci, które ciężko utrzymać w ryzach:
A Wy co myślicie o tym wiązaniu? Często je używacie?